W dzisiejszym odcinku wiele się działo, zresztą jak zwykle. Mieliśmy okazję zobaczyć naszą polską królową, Izabelę Jagiellonkę. Córka Zygmunta I Starego prosiła sułtana o pomoc. Chciała bowiem przejąć władzę na Węgrzech po śmierci Jana Zápolyi, ponieważ jej syn, Jan Zygmunt, był zbyt młody, by objąć rządy nad państwem węgierskim. Sułtan oznajmił królowej, że Buda została zajęta przez wojska osmańskie i przyłączona do kraju, którym on włada.
Sułtan wrócił z wyprawy wojennej. Książę Mustafa nie miał dla niego dobrych wieści. Natychmiast opowiedział mu o zniknięciu Hürrem. Sulejman postanowił wszystkich przesłuchać. Głos jednak zabrała Mihrimah. Jasno i otwarcie powiedziała, że do stolicy dotarł list z informacją o chorobie Selima. Wówczas żona władcy pojechała w kierunku prowincji obejmowanej przez syna. Nie dotarła tam, ponieważ jej powóz został zatrzymany, a ona porwana. Okazało się także, że książę w ogóle nie zachorował. Po opisaniu ostatnich wydarzeń Mihrimah celowo obwiniła o wszystko siostry sułtana oraz Mâhidevrân.
Powiem Wam, że po tym odcinku Mihrimah zapracowała sobie u mnie na większe uznanie. Pokazała siostrom sułtana, gdzie ich miejsce. Uwielbiam postacie, które mają silny charakter. Nastoletnia sułtanka nie daje sobą pomiatać i bardzo mi się to w niej podoba. Największą radość wywołała u mnie kłótnia Mihrimah z Şah oraz Hatice. Powiedziała im to, co już dawno powinny usłyszeć.
A skoro już mowa o sułtanie... Wcale nie jest mi go szkoda. Niech cierpi. Pewne jest to, że kocha Hürrem, ale wiele razy ją krzywdził. Teraz zobaczy, co to znaczy stracić ukochaną osobę. Mam nadzieję, że wyciągnie wnioski z tego wydarzenia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz